Niby sama nazwa „e-sport” czy „esport” wskazuje jasno i wyraźnie, że mamy do czynienia ze sportem, a jednak wciąż nie brakuje ludzi, którzy podważają nazywanie rywalizacji w grach komputerowych mianem sportu.
Zarówno zwolennicy klasyfikowania e-sportu w kategoriach sportu, jak i przeciwnicy takiej nomenklatury mają swoje argumenty. Spróbujemy przedstawić najważniejsze z nich, by przybliżyć się do odpowiedzi na postawione na wstępie pytanie.
E-sport sposobem na życie
Gry komputerowe jeszcze do niedawna uważano za formę rozrywki, skierowaną szczególnie dla młodych. To oni wchodzili w życie wraz z rozwojem technologicznym i pojawieniem się komputerowym stacjonarnych czy przenośnych na szeroką skalę. Nic dziwnego, że i młodzi szybko złapali bakcyla. Najróżniejszych – od strategicznych, przez strzelanki, aż po sportowe. Każdy rodzaj gry ma swoich miłośników.
Ale świat nie stoi w miejscu. Dziś gry komputerowe nie są już tylko domeną uczniów, którzy po szkole zamiast odrabiać pracę domową, grają w Fifę czy Diablo. To nie te czasy. Młode pokolenie pierwszych komputerów to dziś dorośli ludzie i pewnie w tym warto doszukiwać się powodu, dla którego wyodrębnił się e-sport – gałąź życia, ale i gospodarki. Dla wielu po prostu sposób na życie.
XXI wiek, a szczególnie jego druga dekada, to ekspansja świata gamingowego. Z roku na rok branża się rozwija, powstają nowe drużyny, nowe turnieje i ligi. Granie po sieci z sąsiadem czy kolegą przeszło na zupełnie inny poziom. Najwięksi e-sportowcy na świecie zgarniają grube miliony, na pewno większe niż lekkoatleci, pływacy czy np. łyżwiarze. Jak więc nie nazywać ich sportowcami?
Masowość napędza rozwój
Co jest kluczem do rozwoju esportu? Masowość i łatwy dostęp. Tak kiedyś rozwijał się futbol. Do jego uprawiania potrzebna była piłka i kawałek wolnego placu. Bramki przecież można zrobić z czegokolwiek – plecaków, drzew itp. Dziś niemal każdy posiada dostęp do Internetu, co pozwala dołączać do rozgrywek online, najczęściej w formie multiplayer, o każdej porze dnia i nocy, rywalizując z graczami z całego świata. Co istotne, wiele tytułów dostępnych jest za darmo. Wystarczy przejrzeć kilka najpopularniejszych platform.
Kolejny aspekt masowości gier komputerowych to fakt, że może grać w nie zarówno młodzież, jak i dorośli. Jedyne wymagania to sprzęt o odpowiednich parametrach i dobre chęci. Warto też zwrócić uwagę, że producenci urządzeń gamingowych oferują coraz bardziej przystępne ceny, konkurując ze sobą na wolnym rynku. Zyskują na tym klienci, a dzięki temu sprzęt staje się jeszcze łatwiej dostępny. To napędza masowość e-sportu. Na początku swojej przygody z poważniejszym gamingiem nie trzeba inwestować zbyt dużych pieniędzy. Wystarczą laptopy gamingowe oraz kilka podstawowych akcesoriów, takich jak keycaps czy specjalne słuchawki.
Esport trafia do bukmacherki
Niepodważalny argument za? Dziś esport jest tak popularny, że wchodząc na strony największych firm bukmacherskich, w ich ofercie znajdziemy rozgrywki esportowe. Wśród dyscyplin takich jak piłka nożna, piłka ręczna, koszykówka, siatkówka i wiele innych, dostępne są też zakłady na esport. Bukmacherzy nie pozostali obojętni na dynamiczny rozwój gier komputerowych i rozgrywek gamingowych. Na stronie Unibet również znajdziesz turnieje CS:GO, League of Legends, World of Warcraft, Dota 2 czy Hearthstone.
Rywalizacja na sprawność
Czy zatem przybliżyliśmy się do odpowiedzi na pytanie, czy e-sport to sport? Jaka jest w ogóle definicja sportu?
Wszelkie formy aktywności fizycznej, które przez uczestnictwo doraźne lub zorganizowane wpływają na wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej, rozwój stosunków społecznych lub osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach.
Mało klarowna i jednoznaczna definicja, przyznacie.
Jeśli więc przez sport uważać samo współzawodnictwo, to niewątpliwie e-sport wyczerpuje to kryterium. Czy możemy jednak mówić o aktywności fizycznej? W znikomym stopniu, bo pracują tu głównie palce, klikające w klawisze i sterujące padami czy joystickami. Niewątpliwie jednak do uprawnia e-sportu potrzebna jest sprawność intelektualna, spryt, refleks, zręczność, dobra koordynacja, szybkie myślenie. Niekoniecznie siła fizyczna, szybkość, czy kondycja.
Co jednak z takimi dyscyplinami jak szachy, brydż czy poker? Im przecież chyba bliżej do e-sportu niż na przykład piłki nożnej czy lekkoatletyki, a jednak mało kto podważa je jako sport. A dart i snooker? Również nie wymagają od zawodników cech potrzebnych np. lekkoatletom. Pewna ręka i dobre oko – tu również możemy mówić o podobieństwie z e-sportem.
Rywalizacja, ale nie sport
Jednak są i tacy, którzy przyznają, że e-sport to rywalizacja, bowiem to przecież nie podlega dyskusji, ale niekoniecznie sportowa. Z jakichś przyczyn szachy, brydż, poker, dart, snooker czy bowling nie trafiają do programu Igrzysk Olimpijskich. Byłyby jednak zaprzeczeniem idei olimpijskiej, w której chodziło o cechy czysto fizyczne. Nie miałoby to wiele wspólnego z hasłem „Wyżej, mocniej, dalej”, które Pierre de Coubertin, twórca nowożytnych igrzysk olimpijskich, wybrał na motto Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Wszystko jest jednak dość płynne i niejednoznaczne. Ktoś może się żachnąć, że przecież łucznictwo czy strzelectwo znajduje się w programie igrzysk, a to też konkurencje celnościowe, podobnie jak przywoływany dart czy w dużym stopniu snooker. Są więc sporty lepsze i gorsze? To byłaby chyba przesada. Zresztą, lista dyscyplin, które są elementem rywalizacji olimpijskiej zmienia się przez lata i nie można wykluczyć, że kiedyś zobaczymy tak przywoływane przez nas „wątpliwe” sporty. Może nawet esport. Na zmieniający się wokół nas świat nie ma sensu się przecież obrażać. Skoro można nawet obstawiać zakłady bukmacherskie w tej dyscyplinie, widać wyraźnie, że rzesze ludzi na całym świecie traktują to jaką sport.
Ok, boomer…
Czy każdy kto podważa traktowanie e-sportu w kategoriach sportu jest boomerem, nie rozumiejącym współczesnego świata i zachodzących w nim zmian? To byłaby bardzo odważna i daleko idąca hipoteza. Wielu kibiców, którzy kochają tradycyjny sport i śledzą go od wielu lat, po prostu stoi na straży tradycyjnego pojmowania współzawodnictwa sportowego. Trudno jest im zrozumieć, że światowej sławy sportowcem może być grubawy darter, 60-letni snookerzysta czy garbaty informatyk w okularach, z pryszczami na twarzy. Ci ludzie dla sportowych konserwatystów są raczej zaprzeczeniem idei sportu, kultury fizycznej, ruchu czy zdrowego stylu życia. Ciężko stawiać ich za wzór dla młodzieży, jeśli chcemy zaszczepić w młodym pokoleniu zdrowe nawyki.
Kiedyś pokazywaliśmy Rogera Federara, Usaina Bolta czy Leo Messiego. A czy młodzi ludzie nad swoim łóżkami będą mieli plakaty idoli z e-sportu, np. Johana Sundsteina, Anathana Phama czy Sebastiana Debsa? Nie można tego wykluczyć. Ale można tutaj zrozumieć obawy rodziców – zdrowszymi wzorcami są na pewno ci pierwsi niż ci drudzy.
Sport to zdrowie. Czy e-sport też? Niekoniecznie. Przesiadywanie przed ekranem komputera negatywnie wpływa zarówno na wzrok, jak i kręgosłup. Wiele z gier niestety również ma zły wpływ na psychikę młodych ludzi. Praktycznie żadna dyscyplina sportowa nie niesie ze sobą takich zagrożeń. Te najpoważniejsze wynikają z kontuzji.
Podsumując…
Nie znaleźliśmy na pewno jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy można traktować e-sport jako pełnoprawny sport. Jest to z pewnością rywalizacja i współzawodnictwo, mające wiele cech wspólnych z klasycznym rozumieniem sportu, ale są również zasadnicze różnice i zagrożenia, płynące z szybkiej popularyzacji gamingu.
Świadomi tych zagrożeń, rozsądni dorośli ludzie nie muszą jednak brać udziału w sporze o nazewnictwo. Jeśli ktoś lubi e-sport, może go po prostu uprawiać lub śledzić rywalizację innych. Może również wziąć udział w obstawianiu e-sportu. Zakłady bukmacherskie na esport są dostępne m.in. w Unibet, a kursy są bardzo atrakcyjne, szczególnie, jeśli ktoś dobrze orientuje się w tej tematyce i potrafi wyszukać ciekawe zdarzenia do postawienia.
Młodym ludziom e-sport trzeba jednak dawkować, bo wiele godzin gry w Quake’a czy Fifę nie zastąpi nawet kilkudziesięciu minut biegania za piłką z kolegami.